Masa perłowa, zdaje się być trochę zapomnianym elementem biżuterii.
Mam wrażenie, że rzadko pojawia się w najnowszych kolekcjach. Czemu? Nie do końca wiem, ale czas naprawić ten błąd.
Troszkę z historii
Historia masy perłowej jako elementu zdobniczego ma wiele wątków. Do XIX wieku japońscy poławiacze byli zainteresowani tylko masą perłową (perły wyrzucali), która była wykorzystywana jako element ozdobny między innymi mebli. W Europie masa perłowa była najpopularniejsza w okresie XVI-XVIII wieku, kiedy wykorzystywana była do wyrobu biżuterii, ozdób, sztuki użytkowej oraz również inkrustacji. Powstawały szkatułki, puzderka, ozdobne kielichy wykorzystujące czasem całą muszlę jako czaszę. Masę perłową wykorzystywał też w projektach słynnych carskich jajek sam Peter Carl Faberge.
Masa perłowa (inaczej nazywana też macicą perłową) to wewnętrzna część muszli, która swój urok zawdzięcza mocno iryzującej warstwie. Zapytacie pewnie, co znaczy iryzującej? Na pewno doskonale znacie ten efekt kolorowego opalizowania: z plam benzyny, baniek mydlanych, czy właśnie masy perłowej. Jak powstaje taki efekt? Wnętrze muszli zbudowane jest z wielu warstw, które sprawiają, że światło załamuje się w różny sposób, tworząc niesamowitą, opalizującą na wiele różnych barw.
Współcześnie może się wydawać, że masa perłowa większości z nas będzie się kojarzyć z prostą, letnią biżuterią. Można ją spotkać w wielu miejscach podczas wakacyjnych wycieczek. Jednak warto pamiętać, że może stać się ona także elementem pięknej nowoczesnej biżuterii. Świetnie sprawdza się na przykład w prostych, minimalistycznych formach w towarzystwie srebra lub egzotycznego drewna. Oprawiona w biały sutasz będzie idealnym uzupełnieniem nie jednej sukni ślubnej.
Zostaw komentarz